Targ Rybny

-Czyżby? Nawet lepiej. Dołączysz do jakiegoś.-

-I co z tego że dołączę?

-Dowiesz się tyle, ile zdołasz, wrócisz tu a my damy ci czego chcesz.-

-...Niech będzie.

-To może na początku takiego faceta.- powiedział, pokazując jej zdjęcie uderzająco przypominające Wilhelma.
-Ponoć postanowił zacząć mordować wszystko co się rusza wraz ze swoimi panienkami. Dowiedz się, co planuje, a jeśli chcesz zdobyć o wiele lepszą zapłatę- zabij go.-

-...Zrobię co w mojej mocy... Ale nie wykiwacie mnie, że go zabiję a potem mnie zgarniecie do jakiejś przetwórni marychy?

-Nie.- odparł, po czym wziął kolejnego bucha.-jeśli chcesz, możesz zobaczyć swoją nagrodę.-

-Tak, przyda się.

Zgasił cygaro, po czym wstał. Dopiero teraz zauważyła, że nie był typowym, niskim fanem mangi i Godzilli. Włożył klucz w zamek, przekręcił go i pokazał jej schowek z kilkudziesięcioma puszkami, kilkoma kanistrami wody, ubraniami, paroma świniami w prowizorycznej lodówce.
-Będziesz mogła wziąć co będziesz chciała.-

-Pasuje. To pójdę poszukać tego człowieka...

Dał jej zdjęcie.
-I jakby co, nigdy się nie widzieliśmy.-

-Oczywiście.-wyszła z tawerny i skierowała się do kryjówki Wilhelma.

Atmosfera w tamtym miejscu...była dziwna. A może to Jessica zbyt długo przebywała przy narkotykach... Tak, czy inaczej, przez kilka minut kręciło jej się w głowie, po czym znormalniała.